Zamiast zająć się naszym dzieckiem, wolał oddać je swojej mamie: Czy naprawdę to moja wina?

— Emilia, nie przesadzaj, przecież mama wie lepiej — usłyszałam od Pawła, kiedy po raz kolejny próbowałam mu powiedzieć, że nie chcę, by jego matka codziennie przychodziła do nas i przejmowała opiekę nad naszym synkiem. Stałam w kuchni, z rękami zanurzonymi w zimnej wodzie, zmywając butelki po karmieniu. W salonie teściowa kołysała Stasia, nucąc pod nosem jakąś kołysankę z czasów PRL-u. Mój własny dom przestał być moim azylem.

Nie tak wyobrażałam sobie macierzyństwo. Przez dziewięć miesięcy czekałam na ten moment, wyobrażając sobie, jak będziemy z Pawłem wspólnie uczyć się bycia rodzicami. Ale kiedy Staś przyszedł na świat, Paweł jakby się wycofał. Zamiast wspierać mnie w nieprzespanych nocach i płaczu dziecka, zaczął coraz częściej dzwonić do swojej mamy. — Mamo, możesz przyjść? Emilia jest zmęczona — słyszałam przez drzwi sypialni.

Byłam zmęczona. Ale nie chciałam, żeby ktoś mnie wyręczał. Chciałam, żeby Paweł był ze mną. Żebyśmy razem byli rodzicami. Zamiast tego czułam się jak intruz we własnym życiu. Teściowa przejęła kuchnię, łazienkę, nawet nasze łóżko — bo przecież „Emilka powinna się wyspać”, więc ona położy się z małym.

Pewnego dnia zebrałam się na odwagę i powiedziałam Pawłowi: — Chcę być mamą dla Stasia. Chcę go karmić, przewijać, tulić. Nie chcę, żeby twoja mama robiła to za mnie.

Spojrzał na mnie z irytacją. — Przesadzasz. Mama tylko pomaga. Ty ciągle narzekasz.

Zacisnęłam zęby i wyszłam na balkon. Zimny wiatr uderzył mnie w twarz. Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam do Magdy, mojej przyjaciółki jeszcze z liceum.

— Magda, ja już nie wiem, co robić — zaczęłam płakać do słuchawki. — Paweł mnie nie słucha. Jego mama jest u nas codziennie. Czuję się bezużyteczna.

Magda milczała przez chwilę, a potem powiedziała coś, co zabolało mnie bardziej niż słowa Pawła:

— Może sama jesteś sobie winna? Może za bardzo się wycofałaś? Może powinnaś była od początku postawić granice?

Poczułam się zdradzona. Zawsze myślałam, że Magda mnie zrozumie. Ale ona tylko powtórzyła to, co słyszałam od wszystkich wokół: „To twoja wina”.

Zaczęłam się zastanawiać: czy naprawdę jestem taka słaba? Czy powinnam była walczyć bardziej? Ale jak miałam walczyć, kiedy każda próba rozmowy kończyła się kłótnią albo obrażonym milczeniem?

Wieczorem usiadłam na kanapie obok Pawła. Staś spał w pokoju obok, a teściowa właśnie wychodziła do domu.

— Paweł — zaczęłam cicho — czy ty w ogóle chcesz być ojcem?

Spojrzał na mnie zaskoczony.

— O co ci chodzi? Przecież jestem! Pracuję, zarabiam pieniądze, mama pomaga…

— Ale ja nie chcę twojej mamy! Chcę ciebie! Chcę, żebyś był ze mną! — głos mi się załamał.

Paweł wzruszył ramionami i wyszedł do kuchni. Zostałam sama ze swoim żalem.

Następnego dnia rano teściowa przyszła jak zwykle o ósmej. Tym razem nie otworzyłam jej drzwi. Stałam za nimi i słuchałam jej pukanie.

— Emilka! Otwórz! Przyniosłam świeże bułeczki!

Nie otworzyłam. Po raz pierwszy od miesięcy poczułam się silna.

Paweł zadzwonił do mnie z pracy:

— Dlaczego nie wpuściłaś mamy?

— Bo chcę być sama z naszym dzieckiem. Chcę być matką dla Stasia.

Rozłączył się bez słowa.

Przez cały dzień byłam sama z synkiem. Było ciężko — płakał, nie chciał spać, ja też płakałam razem z nim. Ale wieczorem poczułam dumę: dałam radę.

Kiedy Paweł wrócił do domu, był wściekły.

— Co ty wyprawiasz? Mama jest obrażona! — krzyczał.

— To niech będzie obrażona! To moje dziecko! — odpowiedziałam pierwszy raz w życiu tak stanowczo.

Przez kilka dni trwała cicha wojna. Teściowa przestała przychodzić, Paweł był chłodny i zdystansowany. Magda przestała odbierać moje telefony.

Czułam się samotna jak nigdy wcześniej. Ale jednocześnie coś we mnie pękło i zaczęło się goić. Zaczęłam wychodzić na spacery z Stasiem, poznawać inne mamy na placu zabaw. Powoli odzyskiwałam siebie.

Któregoś wieczoru Paweł usiadł obok mnie i zapytał:

— Naprawdę chcesz to wszystko robić sama?

Spojrzałam mu w oczy:

— Nie chcę być sama. Chcę być z tobą. Ale nie chcę twojej mamy zamiast ciebie.

Milczał długo.

— Nie wiem, czy potrafię…

— To spróbuj — odpowiedziałam cicho.

Nie wiem, jak potoczy się dalej nasze życie. Czy Paweł się zmieni? Czy będziemy rodziną? Czy Staś będzie miał ojca obecnego w jego życiu?

Czasem zastanawiam się: czy naprawdę to wszystko jest moją winą? A może każda z nas musi nauczyć się walczyć o swoje miejsce w rodzinie? Co wy o tym myślicie?