Pracowałem na dwa etaty, a ona ukrywała przede mną fortunę. Czy pieniądze naprawdę wszystko zmieniają?

— Znowu wracasz tak późno? — głos Magdy rozbrzmiał w ciemnym przedpokoju, kiedy po raz kolejny przekręcałem klucz w zamku o pierwszej w nocy. Byłem wykończony. Pracowałem na dwa etaty: rano na magazynie, wieczorami jako kierowca w Uberze. Czułem się jak chomik w kołowrotku, ale powtarzałem sobie, że robię to dla nas. Dla wspólnej przyszłości.

— Przepraszam, kochanie. Wiesz, że muszę — odpowiedziałem cicho, zdejmując buty i próbując nie obudzić sąsiadów. Magda stała w kuchni, oparta o blat, z kubkiem herbaty w dłoniach. Jej spojrzenie było chłodne, jakby coś ją gryzło.

— Może już wystarczy tej harówki? — zapytała nagle. — Może powinniśmy… nie wiem… spróbować inaczej?

Westchnąłem ciężko. — Inaczej? Jak? Kredyt na mieszkanie sam się nie spłaci. A twoja pensja ledwo starcza na rachunki.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo się myliłem.

Z Magdą byliśmy razem od pięciu lat. Poznaliśmy się na studiach w Krakowie. Ona zawsze była tą spokojniejszą, bardziej poukładaną. Ja — wieczny optymista z głową pełną marzeń i pustym portfelem. Przez lata wspólnego życia nauczyłem się oszczędzać na wszystkim: od kawy po bilety autobusowe. Magda nigdy nie narzekała, choć czasem widziałem w jej oczach cień smutku, gdy odmawialiśmy sobie drobnych przyjemności.

Pewnego dnia wróciłem do domu wcześniej niż zwykle. Zmęczony, ale zadowolony — dostałem premię za nadgodziny i chciałem zrobić Magdzie niespodziankę. Kupiłem jej ulubione róże i butelkę wina. Drzwi były uchylone, a z salonu dobiegały ciche głosy.

— Tak, tato, wiem… Nie, on nic nie podejrzewa… Tak, wszystko jest na moim koncie… Nie martw się, nie wydaję ani grosza…

Zamarłem w progu. Magda rozmawiała przez telefon z kimś, kogo nigdy nie poznałem osobiście — jej ojcem. Zawsze mówiła o nim niewiele: że mieszka za granicą, że nie mają kontaktu. Teraz słyszałem wyraźnie każde słowo.

— Kocham go, tato… Ale nie wiem, jak długo jeszcze dam radę to ukrywać…

Serce waliło mi jak młotem. Cofnąłem się cicho do przedpokoju i udawałem, że właśnie wszedłem.

— Cześć! — zawołałem głośno.

Magda podskoczyła jak oparzona i szybko rozłączyła rozmowę.

— O! Już jesteś…

— Z kim rozmawiałaś? — zapytałem od razu.

— Z mamą — skłamała bez mrugnięcia okiem.

Wtedy coś we mnie pękło. Przez następne dni nie mogłem przestać o tym myśleć. Zacząłem zauważać rzeczy, których wcześniej nie widziałem: drogie kosmetyki w łazience, markowe ubrania schowane głęboko w szafie, tajemnicze przelewy na jej telefonie.

Nie wytrzymałem. Pewnej nocy, kiedy spała, przeszukałem jej komputer. Znalazłem folder zabezpieczony hasłem. Zawsze ufałem Magdzie bezgranicznie, ale teraz czułem się jak detektyw we własnym domu.

Hasło okazało się banalnie proste: imię jej psa z dzieciństwa. W środku były wyciągi bankowe z konta w Szwajcarii. Kwoty przyprawiały o zawrót głowy — setki tysięcy euro. Były też listy od ojca i dokumenty potwierdzające przelew ogromnej sumy na jej nazwisko po śmierci dziadka.

Usiadłem na podłodze i przez długą chwilę patrzyłem w ekran komputera. Wszystko nagle straciło sens. Całe moje życie było jednym wielkim wysiłkiem: praca ponad siły, rezygnacja z marzeń, wieczne liczenie każdego grosza… A ona miała fortunę i ukrywała ją przede mną przez lata.

Rano nie mogłem już udawać, że nic się nie stało.

— Musimy porozmawiać — powiedziałem stanowczo.

Magda spojrzała na mnie zaskoczona.

— O czym?

— O twoim koncie w Szwajcarii. O pieniądzach po dziadku. O tym wszystkim, co przede mną ukrywałaś.

Zbladła momentalnie. Usiadła ciężko na krześle i zaczęła płakać.

— Przepraszam… Bałam się… Nie chciałam cię stracić… Myślałam, że jeśli się dowiesz, wszystko się zmieni…

— Ale Magda! Ja harowałem dniami i nocami! Myślałem, że jesteśmy drużyną! Że razem walczymy o lepsze życie!

— Ja też tak myślałam… Ale mój ojciec zawsze powtarzał mi, żeby nikomu nie ufać… Nawet najbliższym…

Siedzieliśmy naprzeciwko siebie jak obcy ludzie. W jednej chwili cała nasza historia przestała mieć znaczenie. Każde wspólne śniadanie, każda kłótnia o rachunki — wszystko wydawało się teraz jednym wielkim kłamstwem.

Przez kolejne dni unikaliśmy siebie nawzajem. Magda zamknęła się w sobie, ja rzuciłem się w wir pracy jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie potrafiłem jej wybaczyć — nie chodziło nawet o pieniądze, tylko o zaufanie. O to, że przez lata żyliśmy razem, a ona miała przede mną tajemnicę większą niż wszystko inne.

Moja matka zauważyła zmianę od razu.

— Coś się stało? — zapytała podczas niedzielnego obiadu.

— Magda mnie okłamała — odpowiedziałem krótko.

— Każdy ma swoje sekrety — westchnęła mama. — Ale jeśli chcecie być razem, musicie nauczyć się rozmawiać…

Tylko jak rozmawiać, kiedy brakuje już słów?

Minęły tygodnie zanim odważyliśmy się usiąść razem przy stole i spojrzeć sobie w oczy bez wyrzutów sumienia.

— Kocham cię — powiedziała cicho Magda. — Ale nie wiem, czy potrafisz mi wybaczyć…

Patrzyłem na nią długo. Widziałem strach i żal w jej oczach. Widziałem też miłość — tę samą, którą czułem ja.

— Nie wiem… Może pieniądze naprawdę wszystko zmieniają? Może to ja jestem naiwny? Ale jedno wiem na pewno: bez zaufania nie ma niczego.

Dziś patrzę na nasze życie inaczej. Nadal pracuję ciężko, ale już nie dla pieniędzy — dla siebie. Zastanawiam się tylko czasem: czy można kochać kogoś naprawdę, jeśli przez lata żył obok nas w kłamstwie? Czy prawda zawsze boli bardziej niż największe sekrety?