Wszystko się ułoży… – historia o miłości, zdradzie i cenie prawdy
Samochód pędził przez nocne miasto. Siedziałam obok Adama, a moje palce nerwowo bębniły o skórzaną tapicerkę. Z zewnątrz mogliśmy wyglądać jak zwykłe małżeństwo wracające do domu, do dzieci, do codzienności. Ale w środku tego auta gotowało się coś, czego nie dało się już dłużej ukrywać.
— Możesz jechać szybciej? — wyrzuciłam z siebie, czując jak serce tłucze mi się w piersi.
Adam spojrzał na mnie kątem oka. — Niebezpiecznie się spieszyć. Miasto tylko wydaje się puste — odpowiedział spokojnie, choć znałam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że i on jest spięty.
Przez chwilę milczeliśmy. W głowie miałam tylko jedno pytanie: ile jeszcze będziemy tak żyć? Ile jeszcze będziemy udawać przed światem, przed naszymi rodzinami, przed samymi sobą?
— Kiedy w końcu mu powiesz o nas? — zapytał Adam cicho, nie odrywając wzroku od drogi.
Zacisnęłam dłonie w pięści. — Nie wiem… — szepnęłam. — Boję się, Adam. Boję się wszystkiego: jego reakcji, dzieci, tego, co będzie potem.
Adam westchnął ciężko. — Magda, nie możemy tak dalej. To już trwa ponad rok. Każde nasze spotkanie to kłamstwo. Każda noc osobno to udawanie.
Poczułam łzy pod powiekami. Próbowałam je powstrzymać, ale jedna spłynęła po policzku. — Wiem… Wiem, ale…
— Ale co? — przerwał mi Adam. — Chcesz wrócić do Michała? Udawać dalej szczęśliwą żonę?
Zamknęłam oczy. Przed oczami stanął mi obraz Michała – mojego męża od piętnastu lat. Dobry człowiek, ojciec naszych dzieci, wierny przyjaciel… Ale od lat byliśmy już tylko współlokatorami. Rozmawialiśmy o rachunkach, zakupach i szkole dzieci. O miłości nie było już mowy.
— Nie wiem, czego chcę… — wyszeptałam. — Chciałabym tylko, żeby wszystko się ułożyło.
Adam zatrzymał samochód na czerwonym świetle i spojrzał na mnie poważnie. — Magda, musisz podjąć decyzję. Ja już nie mogę dłużej czekać w cieniu twojego życia.
W tej chwili zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię: Michał.
— Odbierz — powiedział Adam chłodno.
Drżącymi rękami odebrałam połączenie.
— Magda? Gdzie jesteś? Dzieci już śpią, a ja się martwię…
— Już wracam… Byłam u Ani, rozmawiałyśmy…
— Dobrze. Tylko wróć bezpiecznie — powiedział Michał i rozłączył się.
Spojrzałam na Adama. W jego oczach widziałam ból i rozczarowanie.
— Znowu go okłamałaś — powiedział cicho.
— Muszę wracać do domu — wyszeptałam. — Dzieci…
Adam ruszył z piskiem opon. Przez chwilę jechaliśmy w milczeniu.
— Magda… Ja cię kocham. Ale nie mogę być tylko twoim sekretem — powiedział nagle.
Poczułam, jak coś we mnie pęka. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, ale każda opcja wydawała się zła. Jeśli zostanę z Michałem – będę nieszczęśliwa i będę krzywdzić Adama. Jeśli odejdę – zniszczę rodzinę i zranię dzieci.
W końcu Adam zatrzymał samochód kilka ulic od mojego domu.
— To tutaj — powiedział szorstko.
Spojrzałam na niego błagalnie. — Proszę… Daj mi jeszcze trochę czasu…
— Nie mam już czasu, Magda — odpowiedział i odwrócił wzrok.
Wysiadłam z samochodu i patrzyłam, jak odjeżdża w noc. Stałam przez chwilę na chodniku, czując jak zimny wiatr przeszywa mnie na wskroś. W głowie miałam mętlik: obrazy dzieci śpiących w swoich łóżkach, twarz Michała pełna troski i oczy Adama pełne żalu.
Weszłam do domu na palcach. Michał siedział w kuchni z kubkiem herbaty.
— Już jesteś — powiedział cicho.
Skinęłam głową i usiadłam naprzeciwko niego. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
— Magda… Coś się dzieje? Jesteś inna od jakiegoś czasu…
Zacisnęłam dłonie na stole. Chciałam mu powiedzieć prawdę, ale słowa ugrzęzły mi w gardle.
— Jestem tylko zmęczona… Praca, dzieci…
Michał westchnął i spojrzał na mnie smutno. — Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć?
Pokiwałam głową i uciekłam wzrokiem w okno. Wiedziałam, że go ranię każdym kolejnym kłamstwem.
Tej nocy nie mogłam zasnąć. Leżałam obok Michała i słuchałam jego spokojnego oddechu. Myślałam o Adamie – czy jeszcze kiedyś się spotkamy? Czy wybaczy mi to wszystko?
Następnego dnia wszystko wydawało się jeszcze trudniejsze. Michał był cichy i zamyślony, dzieci biegały po domu nieświadome burzy, która rozgrywała się w moim sercu.
Po południu zadzwoniła do mnie Ania – moja przyjaciółka.
— Magda, musisz coś zrobić ze swoim życiem. Nie możesz tak dalej żyć w rozkroku między dwoma światami — powiedziała stanowczo.
— Boję się… — przyznałam szczerze.
— Każdy się boi. Ale jeśli nic nie zrobisz, stracisz wszystko: i Adama, i rodzinę, i siebie samą.
Po tej rozmowie długo siedziałam przy oknie i patrzyłam na szare warszawskie ulice. Wiedziałam już, że muszę podjąć decyzję – dla siebie, dla dzieci, dla wszystkich.
Wieczorem usiadłam z Michałem przy stole.
— Musimy porozmawiać — zaczęłam drżącym głosem.
Spojrzał na mnie uważnie. — O czym?
Zebrałam całą odwagę i powiedziałam prawdę – o Adamie, o tym co czuję, o tym jak bardzo pogubiłam się w swoim życiu.
Michał długo milczał. Widziałam łzy w jego oczach i czułam jak serce mi pęka.
— Dlaczego mi to zrobiłaś? — zapytał cicho.
Nie miałam dobrej odpowiedzi. Przepraszałam go raz za razem, ale wiedziałam, że nic już nie będzie takie samo.
Minęły tygodnie pełne bólu i łez. Michał wyprowadził się na jakiś czas do swojej matki. Dzieci płakały i pytały dlaczego tata nie mieszka już z nami. Adam próbował być przy mnie, ale widziałam jak trudno mu zaakceptować całą sytuację.
Czasem myślę: czy zrobiłam dobrze? Czy można być szczęśliwym nie raniąc nikogo? Czy wszystko naprawdę kiedyś się ułoży?