Zadzwoń do mnie jutro – historia o miłości, zdradzie i wyborach
– Zadzwoń do mnie jutro – powiedziała Kasia cicho, jej głos był ledwie słyszalny w półmroku mojego pokoju. Leżałem na plecach, a jej głowa spoczywała w zagłębieniu pod moim obojczykiem. Czułem jej oddech na skórze, ciepło jej dłoni przyciśniętej do mojej klatki piersiowej. Przez chwilę wydawało mi się, że świat zatrzymał się tylko dla nas. „Tak leżeć całe życie…” – przemknęło mi przez myśl, gdy zamknąłem oczy. Nagle drgnąłem, jakby ktoś szturchnął mnie w bok. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Kasia patrzy na mnie z niepokojem.
– Patryk, wszystko w porządku? – zapytała, przesuwając palcami po mojej szyi.
Chciałem odpowiedzieć, że tak, ale coś ścisnęło mnie w gardle. Ostatnio coraz częściej czułem ten niepokój – jakby coś wisiało w powietrzu, jakbyśmy oboje udawali, że jest dobrze, choć każde z nas wiedziało, że coś się zmieniło.
– Tak… po prostu… nie chcę, żeby ten moment się skończył – wymamrotałem.
Kasia uśmiechnęła się smutno i odwróciła wzrok. W tej chwili zadzwonił jej telefon. Spojrzała na ekran i szybko wyciszyła dźwięk.
– Kto to? – zapytałem zbyt szybko, zbyt nerwowo.
– Mama – odpowiedziała bez przekonania. – Muszę już iść.
Patrzyłem, jak zbiera swoje rzeczy. Każdy jej ruch wydawał się zbyt szybki, zbyt nerwowy. Chciałem ją zatrzymać, powiedzieć coś ważnego, ale nie wiedziałem co. Zamiast tego tylko patrzyłem, jak zamyka za sobą drzwi.
Zostałem sam. W mieszkaniu panowała cisza, którą przerywał tylko szum samochodów za oknem. Przez chwilę siedziałem bez ruchu, próbując zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. W końcu sięgnąłem po telefon i napisałem do niej: „Dzwońę do ciebie jutro”.
Noc była niespokojna. Przewracałem się z boku na bok, analizując każde słowo, każdy gest Kasi. Czy naprawdę rozmawiała z matką? Dlaczego była taka spięta? W mojej głowie pojawiały się najgorsze scenariusze.
Rano zadzwoniła mama.
– Patryk, musisz przyjechać do domu – powiedziała bez zbędnych wstępów. – Tata miał zawał.
Serce mi zamarło. Bez słowa rzuciłem się do samochodu i pojechałem do rodzinnego domu w Radomiu. W szpitalu zobaczyłem ojca podłączonego do aparatury. Mama siedziała przy jego łóżku i płakała cicho.
– Wszystko będzie dobrze – próbowałem ją pocieszyć, choć sam nie wierzyłem w swoje słowa.
Po kilku godzinach wróciłem do domu rodziców. W kuchni siedziała moja młodsza siostra Ola. Patrzyła na mnie z wyrzutem.
– Dawno cię tu nie było – rzuciła oschle.
– Praca… – zacząłem tłumaczyć się automatycznie.
– Praca czy Kasia? – przerwała mi. – Wszyscy widzą, że coś jest nie tak.
Nie odpowiedziałem. Ola zawsze była bystra i widziała więcej niż chciałbym przyznać.
Wieczorem zadzwonił mój telefon. Kasia.
– Patryk… musimy porozmawiać – powiedziała od razu.
– Co się stało? – zapytałem z niepokojem.
– Spotkajmy się jutro w naszej kawiarni na Piotrkowskiej – usłyszałem tylko i rozmowa się urwała.
Całą noc nie mogłem zasnąć. W głowie miałem obraz ojca walczącego o życie i Kasi, która chciała „porozmawiać”. Czułem, że nadchodzi coś złego.
Następnego dnia wszedłem do kawiarni wcześniej niż zwykle. Kasia już tam była. Siedziała przy oknie, bawiąc się łyżeczką od kawy.
– Cześć – powiedziałem cicho.
Podniosła wzrok i zobaczyłem łzy w jej oczach.
– Patryk… ja… przepraszam – zaczęła drżącym głosem. – Nie wiem, jak ci to powiedzieć…
Serce mi zamarło.
– Ktoś inny? – zapytałem bez tchu.
Kasia skinęła głową i zaczęła płakać. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Czułem, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi.
– Dlaczego? – wyszeptałem w końcu.
– Nie wiem… Byłam samotna… Ty ciągle zajęty… Tata chory… Wszystko się posypało… Przepraszam…
Nie potrafiłem jej nienawidzić. Wiedziałem, że sam też zawiniłem. Praca pochłaniała mnie całkowicie, a rodzinne problemy sprawiły, że oddaliliśmy się od siebie.
Wyszedłem z kawiarni bez słowa. Ulice Łodzi wydawały mi się obce i zimne. Szukałem sensu w tym wszystkim. Czy można wybaczyć zdradę? Czy można zacząć od nowa?
Wróciłem do domu rodziców. Ojciec powoli dochodził do siebie po zawale. Siedzieliśmy razem przy stole milcząc przez długi czas. W końcu mama odezwała się pierwsza:
– Patryk… życie nie zawsze układa się tak, jak chcemy. Ale czasem trzeba wybaczyć sobie i innym.
Spojrzałem na nią i poczułem łzy pod powiekami. Może miała rację?
Minęły tygodnie. Kasia próbowała się ze mną kontaktować, ale nie byłem gotowy na rozmowę. Skupiłem się na rodzinie i pracy. Powoli uczyłem się żyć na nowo.
Czasami wracam myślami do tamtej nocy, kiedy leżeliśmy razem i wydawało mi się, że świat należy do nas. Czy można było coś zrobić inaczej? Czy gdybym wtedy zadzwonił do niej następnego dnia, wszystko potoczyłoby się inaczej?
Może nigdy nie poznam odpowiedzi na te pytania. Ale jedno wiem na pewno: życie to ciągłe wybory i czasem najtrudniejsze decyzje prowadzą nas tam, gdzie naprawdę powinniśmy być.
Czy można wybaczyć zdradę? Czy warto walczyć o coś, co już raz się rozpadło? A może lepiej nauczyć się odpuszczać i pozwolić sobie na nowy początek?