„Dlaczego nie mogę wyjść za mąż w wieku 57 lat?”: Moja córka twierdzi, że mój narzeczony to oszust
Ewelina siedziała cicho na werandzie swojego zadbanego domu na przedmieściach Warszawy, obserwując, jak słońce chowa się za horyzontem. W wieku 57 lat czuła, że w końcu znalazła odrobinę spokoju i szczęścia. Po latach bycia samotną matką i poświęcenia życia na wychowanie córki, Natalii, poznała Henryka, uroczego i pozornie szczerego mężczyznę, który wdarł się w jej życie jak powiew świeżego powietrza.
Henryk oświadczył się sześć miesięcy temu, a choć Ewelina była zachwycona, Natalia nie. Natalia, teraz 30-letnia prawniczka korporacyjna, miała swoje zastrzeżenia. Nalegała, że Henryk nie jest tym, za kogo się podaje. „Mamo, czy nie widzisz? To za piękne, by było prawdziwe. Ciężko pracowałaś na wszystko, co masz. Nie pozwól mu tego zabrać,” Natalia argumentowała wielokrotnie.
Ewelina jednak była zakochana. Henryk był troskliwy, miły i sprawiał, że czuła się młodo i ceniona. Mieli wspólne zainteresowania – ogrodnictwo, muzykę jazzową, podobny gust literacki i filmowy. Dla Eweliny wydawało się to idealne, i nie mogła zrozumieć nieufności Natalii.
W miarę zbliżania się daty ślubu, napięcie między matką a córką rosło. Natalia, kierowana mieszanką troski i desperacji, zdecydowała się wynająć prywatnego detektywa. To, co odkrył detektyw, było druzgocące. Henryk miał historię krótkich małżeństw ze starszymi kobietami, które były finansowo zamożne. Małżeństwa te kończyły się w tajemniczych okolicznościach, a Henryk za każdym razem wzbogacał się znacznie.
Natalia przedstawiła wyniki śledztwa Ewelinie w przeddzień ślubu. Dokumenty, zdjęcia, zeznania innych kobiet – to wszystko było przytłaczające. Ewelina poczuła, jak jej świat się wali. Skonfrontowała Henryka, który początkowo wszystkiemu zaprzeczał, ale ostatecznie załamał się i przyznał, że był nieuczciwy wobec swojej przeszłości.
Ślub został odwołany, a Henryk zniknął z życia Eweliny tak szybko, jak się pojawił. Zdrada była gorzką pigułką do przełknięcia. Ewelina została nie tylko ze złamanym sercem, ale także upokorzona. Broniła go przed własną córką, wybrała go pomimo próśb Natalii, a teraz musiała stawić czoła prawdzie samotnie.
Miesiące mijały, a relacja między Eweliną a Natalią pozostała napięta. Postawa Natalii „A nie mówiłam” utrudniała Ewelinie gojenie się ran i odbudowę zaufania, które zostało złamane. Ewelina zaczęła kwestionować własny osąd, decyzje i przyszłość.
Gdy opowieść się kończy, Ewelina siedzi sama na werandzie, w tym samym miejscu, gdzie marzyła o przyszłości z Henrykiem. Zachody słońca były teraz mniej pocieszające, zabarwione odcieniami jej rozczarowania i straty. Zdała sobie sprawę, że spokojne życie, które zbudowała, być może było przeznaczone do przeżycia w samotności, bez komplikacji, które inni wnosili do niej.