Małżeństwo bez miłości: Moja droga z Jakubem
Od młodych lat byłam uosobieniem dziewczyny z sąsiedztwa. Moje świadectwa zawsze były pełne piątek, a moi rodzice nie mogli być bardziej dumni. Byłam praktyczna, zawsze wszystko przemyślałam przed działaniem. Ta praktyczność przeniosła się na moje poglądy na temat związków. Przez całą szkołę średnią, a nawet studia, nigdy nie angażowałam się w randki. Nie było tak, że nie byłam zainteresowana; po prostu nigdy nie wydawało się to być odpowiednim czasem czy odpowiednią osobą.
Potem pojawił się Jakub. Był wszystkim, co społeczeństwo uważało za dobrą partię. Wykształcony, z dyplomem prestiżowej uczelni, prowadził własny udany start-up i był niezaprzeczalnie przystojny. Jeździł eleganckim samochodem, mieszkał w nowoczesnym mieszkaniu w pożądanej części miasta i miał urok, który mógł zdobyć nawet najbardziej stoickie serca. Nasze ścieżki skrzyżowały się dzięki wspólnym znajomym i zanim się zorientowałam, regularnie się spotykaliśmy.
Jakub był zdecydowany na ustatkowanie się, a ja, pod wpływem oczekiwań otoczenia, uznałam, że to logiczny kolejny krok. Wzięliśmy ślub w pięknej ceremonii, otoczeni rodziną i przyjaciółmi, którzy zasypali nas dobrymi życzeniami. Mieliśmy potem troje wspaniałych dzieci, a Jakub był oddanym ojcem i mężem. Zapewniał nam wszystko, czego pragnęliśmy.
Ale z biegiem lat nie mogłam pozbyć się uczucia obojętności wobec niego. Nie chodziło o to, że Jakub robił coś źle; wręcz przeciwnie, był wszystkim, czego partner mógłby sobie życzyć. Ale miłości, pasji, o której czytałam w książkach i widziałam w filmach, brakowało. Często zastanawiałam się, co mi brakuje, dlaczego nie mogłam go kochać tak, jak on mnie.
Czas jest nieubłaganą siłą i przyniósł ze sobą zmiany, których nigdy bym się nie spodziewała. Jakub zmarł po nagłej chorobie, pozostawiając pustkę w naszym życiu. Byłam teraz sama, coś, co myślałam, że przyniesie mi szczęście, którego mi brakowało. Ale samotność nie była odpowiedzią, na którą liczyłam.
W ciszy domu, kiedyś wypełnionego śmiechem i hałasem życia rodzinnego, zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem z Jakubem. Zdałam sobie sprawę, że szczęście nie zawsze znajduje się w wielkich gestach czy ognistej pasji miłosnych historii. Czasami jest w cichych momentach, komfortowej ciszy między dwiema osobami, wymienianych spojrzeniach, które mówią więcej niż słowa.