Moja córka wybrała teściową zamiast mnie: Czy naprawdę byłam złą matką?

– Mamo, nie rób sceny, proszę – głos Lany był cichy, ale stanowczy. Stałyśmy w kuchni, a ja czułam, jak moje serce rozpada się na kawałki. Właśnie dowiedziałam się, że moja córka jest w ciąży – od jej teściowej, nie od niej samej.

To ona, pani Jadwiga, zadzwoniła do mnie z gratulacjami. „Vesno, będziesz babcią!” – powiedziała z entuzjazmem, którego nie potrafiłam podzielić. Przez chwilę myślałam, że to żart. Ale kiedy zobaczyłam Lanę tego samego wieczoru, jej spojrzenie potwierdziło wszystko.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytałam drżącym głosem.
– Nie chciałam cię martwić… – Lana spuściła wzrok. – Poza tym… wszystko działo się tak szybko.
– Ale powiedziałaś Jadwidze! – nie mogłam powstrzymać łez. – Dlaczego ona wiedziała pierwsza?

Lana milczała. W tej ciszy usłyszałam wszystko: oddalenie, które narastało od miesięcy, może lat. Przypomniałam sobie te wszystkie chwile, kiedy próbowałam być dla niej wsparciem – po rozwodzie z jej ojcem, kiedy przeprowadziłyśmy się do Warszawy, kiedy płakała przez pierwszą miłość. Zawsze byłam obok. A teraz… jestem ostatnia.

Wróciłam do pustego mieszkania i usiadłam przy stole. Wpatrywałam się w zdjęcie Lany z dzieciństwa – uśmiechnięta dziewczynka w różowej sukience trzymająca mnie za rękę. Gdzie popełniłam błąd? Czy byłam zbyt opiekuńcza? Czy za bardzo ingerowałam w jej życie?

Telefon zadzwonił ponownie. Tym razem to była moja siostra, Zofia.
– Vesna, co się dzieje? Słyszałam od Jadwigi… – zaczęła.
– Nic nie wiedziałam – przerwałam jej. – Moja własna córka nie powiedziała mi o swoim dziecku.
– Może powinnaś dać jej trochę przestrzeni? – zasugerowała Zofia ostrożnie.
– Przestrzeni? Całe życie dawałam jej wszystko! – wybuchłam.

Przez kolejne dni Lana unikała kontaktu. Widziałam na Facebooku zdjęcia z rodzinnych obiadów u teściów, komentarze pełne serduszek od Jadwigi i jej męża. „Nasza kochana synowa!” „Czekamy na wnuczka!” A ja? Czułam się jak intruz w życiu własnego dziecka.

W końcu zebrałam się na odwagę i pojechałam do Lany bez zapowiedzi. Otworzył mi jej mąż, Tomek.
– Dzień dobry, pani Vesno. Lana jest trochę zmęczona…
– Chcę tylko chwilę porozmawiać – powiedziałam stanowczo.

Lana siedziała na kanapie, blada i wyraźnie spięta.
– Mamo… proszę cię…
– Chcę tylko wiedzieć jedno: dlaczego ona? Dlaczego Jadwiga jest bliżej ciebie niż ja?

Lana spojrzała na mnie z wyrzutem.
– Bo ona nie ocenia. Pozwala mi być sobą. Ty zawsze masz oczekiwania, zawsze wiesz lepiej… Czasem mam wrażenie, że nigdy nie jestem wystarczająco dobra.

Te słowa uderzyły mnie mocniej niż cokolwiek innego. Próbowałam protestować:
– Chciałam tylko twojego dobra!
– Wiem… Ale czasem twoje „dobro” to za dużo.

Wyszłam stamtąd roztrzęsiona. Całą noc nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok, analizując każde słowo, każdą sytuację z przeszłości. Czy naprawdę byłam taką matką? Czy moje wsparcie było ciężarem?

Następnego dnia zadzwoniła Jadwiga.
– Vesno, wiem, że jest ci ciężko… Ale Lana cię potrzebuje. Może spróbujcie jeszcze raz porozmawiać?

Nie chciałam słuchać rad od kobiety, która zajęła moje miejsce w życiu córki. Ale potem pomyślałam: może to ja muszę się zmienić? Może muszę nauczyć się być obok, a nie przed nią?

Zadzwoniłam do Lany.
– Przepraszam – powiedziałam cicho. – Chciałabym być przy tobie… Tak jak chcesz tego ty.

Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Dziękuję, mamo – wyszeptała Lana.

Nie wiem, czy kiedykolwiek odzyskam miejsce w jej sercu, które zajęła teściowa. Ale wiem jedno: kocham ją ponad wszystko i będę próbować dalej.

Czy naprawdę można być „za bardzo” matką? Czy miłość może przytłoczyć zamiast chronić? Czasem zastanawiam się: co byście zrobili na moim miejscu?