Kiedy własna matka i były mąż stają się jednym frontem przeciwko mnie – historia zdrady, walki o dziecko i poszukiwania siebie

– Iwona, nie możesz tak dalej! – głos mamy przeszył ciszę kuchni jak nóż. Stała przy oknie, zaciśnięte pięści wbijała w blat, a jej spojrzenie było zimne jak lód. – Ania potrzebuje stabilizacji, a ty… Ty ciągle tylko pracujesz, biegasz, nie masz dla niej czasu!

Zamarłam z kubkiem kawy w dłoni. Chciałam odpowiedzieć, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Przez chwilę patrzyłam na mamę, potem na Dawida, który siedział przy stole i nerwowo bawił się kluczami od samochodu. Dawid – mój były mąż, ojciec Ani, człowiek, którego kiedyś kochałam, a dziś… dziś był dla mnie obcym.

– Mamo, proszę cię… – zaczęłam cicho.

– Nie proś jej – przerwał mi Dawid. – Ona ma rację. Ania nie może tak żyć. Ja mogę zapewnić jej dom, spokój. Ty tylko udajesz, że wszystko ogarniasz.

Poczułam, jak serce wali mi w piersi. To był cios. Jeszcze niedawno myślałam, że choćbyśmy się rozstali, Dawid zawsze będzie po mojej stronie jako rodzic Ani. Ale od kilku miesięcy coś się zmieniło. Coraz częściej przychodził do mamy, coraz częściej rozmawiali za moimi plecami. A ja… ja czułam się coraz bardziej samotna.

Wyszłam z kuchni i zamknęłam się w łazience. Oparłam się o zimne kafelki i pozwoliłam łzom płynąć. Jak to się stało? Kiedy moja własna matka zaczęła być bliżej mojego byłego męża niż mnie? Czy naprawdę jestem taką złą matką?

Wszystko zaczęło się po rozwodzie. Dawid wyprowadził się do swojej matki na drugi koniec miasta. Ania została ze mną. Pracowałam w szkole jako nauczycielka polskiego – nie było łatwo pogodzić wychowanie dziecka z pracą i domem. Mama obiecała pomagać, ale z czasem zaczęła coraz częściej krytykować moje decyzje.

– Dziecko powinno mieć ojca! – powtarzała niemal codziennie.

Nie rozumiała, że Dawid nigdy nie był obecny. Nawet gdy byliśmy razem, to ja byłam tą, która odrabiała z Anią lekcje, chodziła na zebrania, gotowała obiady. On wracał późno z pracy albo znikał na całe weekendy.

Ale teraz… Teraz nagle stał się idealnym ojcem. Kupował Ani prezenty, zabierał ją do kina, na lody. A mama? Mama patrzyła na niego jak na bohatera.

Pewnego wieczoru usłyszałam ich rozmowę przez uchylone drzwi.

– Iwona sobie nie radzi – mówiła mama szeptem. – Może lepiej byłoby, gdyby Ania częściej była u ciebie?

– Myślałem o tym – odpowiedział Dawid. – Ale ona nie pozwoli.

– Musimy coś wymyślić.

Zamarłam. Poczułam się jak intruz we własnym domu. Jakby ktoś wyrwał mi serce i rzucił na podłogę.

Od tego dnia wszystko się zmieniło. Mama zaczęła podważać każdą moją decyzję dotyczącą Ani. Gdy mówiłam „nie” na kolejną wycieczkę z Dawidem w środku tygodnia, słyszałam:

– Jesteś egoistką! Myślisz tylko o sobie!

Ania coraz częściej patrzyła na mnie z wyrzutem.

– Mamo, dlaczego nie mogę być z tatą? On mówi, że u niego jest fajniej…

Czułam się jak potwór. Zaczęłam wątpić w siebie. Może rzeczywiście jestem złą matką? Może powinnam oddać Anię Dawidowi?

Ale potem przypominałam sobie wszystkie wieczory spędzone razem: czytanie bajek, wspólne gotowanie naleśników, śmiech przy grach planszowych… Czy to naprawdę nic nie znaczyło?

Pewnego dnia Dawid przyszedł po Anię wcześniej niż zwykle.

– Zabieram ją do siebie na weekend – oznajmił bez pytania.

– Nie możesz tak po prostu… – zaczęłam protestować.

– Mogę! – wtrąciła mama. – Daj dziecku trochę szczęścia!

Ania spojrzała na mnie błagalnie.

– Mamo, proszę…

Poddałam się. Patrzyłam przez okno, jak Dawid odjeżdża z Anią. Mama stała obok mnie i milczała.

– Dlaczego to robisz? – zapytałam cicho.

– Bo chcę dla niej lepiej – odpowiedziała bez emocji.

Przez kolejne dni czułam pustkę. W pracy ledwo mogłam się skupić. Koledzy pytali:

– Iwona, wszystko w porządku?

Uśmiechałam się sztucznie i mówiłam:

– Tak, wszystko dobrze.

Ale w środku krzyczałam.

W końcu postanowiłam porozmawiać z Anią szczerze.

– Kochanie – zaczęłam wieczorem, gdy wróciła od Dawida – czy ty naprawdę chcesz mieszkać z tatą?

Spojrzała na mnie wielkimi oczami.

– Nie wiem… U niego jest fajnie, ale… tęsknię za tobą.

Przytuliłam ją mocno.

– Ja też za tobą tęsknię. Bardzo cię kocham.

Wtedy zrozumiałam: nie mogę pozwolić innym decydować za mnie i za moje dziecko. Muszę walczyć o naszą relację, nawet jeśli wszyscy są przeciwko mnie.

Następnego dnia powiedziałam mamie:

– Jeśli naprawdę chcesz pomóc Ani, przestań mnie podważać przy niej i Dawidzie. To moja córka i będę walczyć o nią do końca!

Mama spojrzała na mnie zaskoczona. Może po raz pierwszy zobaczyła we mnie dorosłą kobietę?

Nie wiem jeszcze, jak potoczy się ta historia. Ale wiem jedno: nie pozwolę już nikomu odebrać mi prawa do bycia matką.

Czy naprawdę można wybaczyć taką zdradę najbliższych? Czy rodzina zawsze powinna być razem – nawet jeśli rani bardziej niż obcy ludzie?