Kiedy mąż wyjechał w delegację, teściowa wyrzuciła mnie z domu – historia zdrady, upokorzenia i siły, którą w sobie odnalazłam
— Wynoś się! — głos teściowej przeszył ciszę jak nóż. Stałam w korytarzu z walizką w ręku, a deszcz bębnił o parapet. Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Jeszcze rano rozmawiałyśmy przy kawie o pogodzie i zakupach, a teraz stałam na granicy świata, który znałam, i przepaści, której się bałam.
— Mamo, proszę… — próbowałam jeszcze raz, głos mi drżał. — Przemek wróci za dwa dni. Nie mam dokąd pójść.
— To nie mój problem. — Jej oczy były zimne jak lód. — Nie będę dłużej tolerować twojego zachowania pod moim dachem.
Nie rozumiałam. Przez pięć lat małżeństwa z Przemkiem starałam się być idealną synową: gotowałam, sprzątałam, znosiłam jej kąśliwe uwagi. Mąż często wyjeżdżał w delegacje, a ja zostawałam z nią sama. Było ciężko, ale wierzyłam, że rodzina jest najważniejsza. Tego wieczoru wszystko się rozpadło.
Wyszłam na klatkę schodową. Zimno przenikało mnie do kości. Zadzwoniłam do przyjaciółki, Magdy.
— Anka? Co się stało? — usłyszałam jej zaspany głos.
— Magda… Teściowa mnie wyrzuciła. Nie wiem, co robić…
— Przyjeżdżaj do mnie. Zaraz ci zrobię herbatę.
Siedząc u Magdy na kanapie, płakałam jak dziecko. W głowie miałam tylko jedno pytanie: dlaczego? Co takiego zrobiłam? Przemek nie odbierał telefonu. Wysłałam mu SMS: „Twoja mama wyrzuciła mnie z domu. Proszę, odezwij się.”
Następnego dnia zadzwoniła teściowa.
— Chciałam ci tylko powiedzieć, że Przemek wie o wszystkim. Nie próbuj do niego dzwonić.
— O czym wie? — zapytałam zdezorientowana.
— O twojej zdradzie! — syknęła. — Widziałam cię z tym twoim kolegą z pracy! Myślisz, że jestem ślepa?
Zamarłam. Chodziło o Pawła – kolegę z biura, z którym raz poszłam na kawę po pracy. Rozmawialiśmy o projekcie, nic więcej. Ale teściowa widziała nas razem i już ułożyła własną wersję wydarzeń.
Próbowałam tłumaczyć Przemkowi przez telefon:
— Przemek, przysięgam ci, nic się nie stało! To był tylko kolega z pracy!
— Anka… — jego głos był zmęczony i obcy. — Mama mówi, że widziała was razem… Nie wiem już, komu wierzyć.
— Mnie! Proszę cię…
Ale on milczał.
Przez kolejne dni czułam się jak cień człowieka. W pracy ledwo funkcjonowałam. Magda próbowała mnie pocieszać:
— Anka, musisz być silna. Jeśli Przemek ci nie wierzy, to czy warto walczyć?
Ale ja nie umiałam odpuścić. Pisałam do niego codziennie. Bez odpowiedzi.
Po tygodniu wrócił do domu. Zadzwonił do mnie:
— Spotkajmy się w parku przy stawie.
Serce waliło mi jak oszalałe. Usiadłam na ławce i czekałam. Przyszedł spóźniony, zmęczony, z podkrążonymi oczami.
— Anka… — zaczął cicho. — Mama jest przekonana, że ją zdradzasz. Pokazała mi zdjęcia…
— Jakie zdjęcia?
Wyciągnął telefon i pokazał mi zdjęcie: ja i Paweł siedzimy w kawiarni, śmiejemy się. Ktoś zrobił je przez szybę.
— Przemek… To był tylko kolega! Rozmawialiśmy o pracy! Przecież znasz Pawła!
Patrzył na mnie długo.
— Mama mówi, że nie mogę ci ufać…
Poczułam wściekłość i bezsilność jednocześnie.
— A ty? Ty mi ufasz?
Milczał.
Wróciłam do Magdy i przez całą noc nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się myśli: czy naprawdę jestem tak nieważna? Czy pięć lat wspólnego życia nic nie znaczy?
Następnego dnia poszłam do pracy wcześniej niż zwykle. Paweł zauważył moje podkrążone oczy.
— Coś się stało?
Opowiedziałam mu wszystko. Słuchał uważnie.
— Anka… Jeśli twój mąż nie potrafi ci zaufać po tylu latach… Może czas pomyśleć o sobie?
Te słowa długo we mnie rezonowały.
Wieczorem zadzwoniła teściowa:
— Mam nadzieję, że już więcej nie pojawisz się pod moim dachem!
Rozłączyła się zanim zdążyłam odpowiedzieć.
Po tygodniu Przemek przyszedł do mieszkania Magdy.
— Anka… Przepraszam cię. Mama przesadziła… Ale ja też zawiodłem. Nie potrafiłem ci zaufać.
Patrzyłam na niego długo.
— Przemek… Ja już nie chcę wracać do tego domu. Nie chcę żyć w cieniu twojej matki i jej podejrzeń.
Wyszedł bez słowa.
Minęły dwa miesiące. Wynajęłam małe mieszkanie na obrzeżach Warszawy. Zaczęłam żyć od nowa – sama, ale spokojna. Czasem płakałam nocami z tęsknoty za tym, co było, ale wiedziałam jedno: już nigdy nie pozwolę nikomu odebrać mi godności.
Dziś patrzę w lustro i widzę kobietę silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej. Czasem zastanawiam się: czy rodzina naprawdę powinna być najważniejsza za wszelką cenę? Czy warto walczyć o ludzi, którzy nie chcą walczyć o nas?