Nie oddam mojego syna teściowej – dramat matki w polskim domu
– Nie zgadzam się! – wykrzyknęłam, czując jak łzy napływają mi do oczu. Dario stał naprzeciwko mnie, z rękami skrzyżowanymi na piersi, a jego twarz była zimna jak ta burza za oknem. – To nie jest twoja decyzja, Aniu. Ivanowi będzie lepiej u mojej mamy. Tam przynajmniej ktoś się nim zajmie, kiedy ty siedzisz w pracy do późna.
W tej chwili poczułam, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Ivan, mój jedyny syn, miałby zamieszkać z teściową? Z kobietą, która od początku naszego małżeństwa patrzyła na mnie z góry, wytykała każdy błąd i powtarzała, że „prawdziwa matka powinna być w domu”? Przecież to ja go wychowałam, ja znałam każdy jego lęk i każdą radość.
– Dario, proszę cię… – mój głos zadrżał. – To nie jest rozwiązanie. Ivan ma tu swój dom, swoje rzeczy, szkołę, przyjaciół. Nie możesz mu tego odebrać.
Dario spojrzał na mnie z pogardą. – Ty zawsze wszystko komplikujesz. Mama przynajmniej wie, jak wychowywać dzieci. Ty tylko pracujesz i zostawiasz go samego.
Zacisnęłam pięści. To nie była prawda. Każdego dnia starałam się być najlepszą matką, jaką potrafiłam. Pracowałam ciężko, żeby niczego nam nie brakowało, a wieczorami czytałam Ivanowi bajki i tuliłam go do snu. Ale Dario tego nie widział – albo nie chciał widzieć.
Kiedy tej nocy usiadłam na łóżku Ivana, patrzyłam na jego spokojną twarz i czułam narastający strach. Miał dopiero osiem lat. Był wrażliwy, nieśmiały, często chował się za moimi plecami, gdy ktoś podnosił głos. Wiedziałam, że u teściowej nie znajdzie ciepła ani zrozumienia – ona była surowa, wymagająca, nie znosiła sprzeciwu.
Następnego dnia Dario wrócił wcześniej z pracy. Bez słowa wręczył mi kartkę – zaproszenie na rozmowę do szkoły Ivana. Zamarłam. Czyżby coś się stało?
W szkole wychowawczyni spojrzała na mnie z troską. – Pani Aniu, Ivan ostatnio jest bardzo zamknięty w sobie. Nie rozmawia z dziećmi, często siedzi sam na przerwach. Czy coś się dzieje w domu?
Poczułam wstyd i bezsilność. Jak miałam jej powiedzieć, że w naszym domu od miesięcy panowała cisza przerywana tylko kłótniami? Że Dario coraz częściej znikał wieczorami, a ja czułam się coraz bardziej samotna?
Po powrocie do domu usiadłam przy kuchennym stole i zaczęłam płakać. Ivan podszedł do mnie cicho i przytulił się do moich pleców.
– Mamo… czy ja muszę iść do babci?
Zadrżałam. – Skąd to wiesz?
– Tata mówił babci przez telefon… Słyszałem ich.
Objęłam go mocno.
– Nie pozwolę na to, kochanie. Obiecuję ci.
Ale czy naprawdę mogłam dotrzymać tej obietnicy? Dario był coraz bardziej zdeterminowany. Teściowa dzwoniła codziennie, wypytując o Ivana i sugerując, że „dziecko potrzebuje porządnej opieki”.
Pewnego wieczoru Dario wrócił pijany. Rzucił kluczami o stół i zaczął krzyczeć:
– Mam już dość twojego gadania! Ivan jedzie do mamy i koniec! Nie nadajesz się na matkę!
Wtedy coś we mnie pękło.
– To ty się nie nadajesz na ojca! – wykrzyczałam przez łzy. – Myślisz tylko o sobie! Nigdy cię nie ma! Nawet nie wiesz, co Ivan lubi jeść na śniadanie!
Dario zamachnął się ręką, ale zatrzymał w pół ruchu. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. W jego oczach zobaczyłam gniew i… strach? Może pierwszy raz zobaczył mnie naprawdę wściekłą i zdeterminowaną.
Następnego dnia spakowałam kilka rzeczy Ivana i pojechałam do mojej mamy do Łodzi. Potrzebowałam wsparcia i rady kogoś, kto naprawdę mnie rozumie.
– Aniu, musisz walczyć o swoje dziecko – powiedziała mama stanowczo. – Nie pozwól im go zabrać. To twój syn.
Przez kolejne tygodnie Dario dzwonił rzadko. Kiedy już rozmawialiśmy, był chłodny i oschły. Teściowa wysyłała mi wiadomości pełne wyrzutów: „Nie masz prawa zabierać Ivana od rodziny”, „Dziecko potrzebuje ojca”.
Ale ja wiedziałam jedno: Ivan przy mnie zaczął znowu się uśmiechać. Chodził do nowej szkoły, znalazł przyjaciela – Kubę z sąsiedztwa. Wieczorami opowiadał mi o swoich marzeniach: że chce zostać piłkarzem albo weterynarzem.
Po dwóch miesiącach Dario pojawił się niespodziewanie u drzwi mojej mamy.
– Chcę porozmawiać – powiedział cicho.
Usiedliśmy razem przy stole. Ivan bawił się w pokoju obok.
– Aniu… Może przesadziłem – zaczął niepewnie Dario. – Mama naciskała… Ja sam nie wiem…
Patrzyłam na niego długo.
– Dario, jeśli chcesz być ojcem Ivana, musisz to udowodnić czynami, nie słowami. Ja już nie pozwolę nikomu decydować za mnie ani za moje dziecko.
Dario spuścił głowę.
– Chcę spróbować jeszcze raz…
Nie odpowiedziałam od razu. Wiedziałam jedno: już nigdy nie pozwolę nikomu odebrać mi syna ani poczucia własnej wartości jako matki.
Czasem patrzę na Ivana i zastanawiam się: ile matek musi walczyć o swoje dzieci w ciszy własnych domów? Ile z nas boi się powiedzieć „nie”, gdy wszyscy wokół wiedzą lepiej? Czy naprawdę musimy wybierać między byciem dobrą matką a byciem sobą?