Prawo do pomyłki: Tajemnica ojca, która zmieniła wszystko

Nie wiem, czy kiedykolwiek zapomnę ten dźwięk – skrzypienie klucza w zamku, gdy stałam w naszym przedpokoju z jedną nogą w dżinsach, a drugą jeszcze w szkolnym mundurku. Serce mi zamarło. Przecież tata powinien być w pracy, a ja powinnam być w szkole. Zamiast tego wagarowałam, bo obiecałam Oli towarzyszyć jej do salonu tatuażu. W mundurku? Nie wypadało. Dlatego wróciłam się do domu przebrać. I wtedy właśnie usłyszałam ten klucz.

Przez sekundę pomyślałam o złodziejach, ale zaraz rozpoznałam głos taty. „Halo? Zuzka?” – zawołał niepewnie. Zamarłam, próbując się nie ruszać, jakby to mogło mnie ukryć. Tata nigdy nie wracał o tej porze. Coś było nie tak. Szybko dociągnęłam spodnie i wyszłam z pokoju, udając zaskoczenie.

– Tato? Co ty tu robisz? – zapytałam, próbując ukryć nerwowość.

Spojrzał na mnie tak, jakby zobaczył ducha. W rękach trzymał teczkę i jakąś kopertę. Przez chwilę milczał, potem uśmiechnął się wymuszenie.

– Miałem dziś wolne… A ty? – jego głos był cichy, jakby bał się, że ktoś nas podsłuchuje.

– Ola… źle się poczuła. Odprowadzałam ją do domu – skłamałam bez mrugnięcia okiem.

Tata skinął głową, ale widziałam, że coś jest nie tak. Oboje udawaliśmy normalność, ale powietrze było gęste od niedopowiedzeń. Chciałam już wyjść, kiedy zauważyłam, że tata chowa kopertę do szuflady w salonie. Zawsze był pedantyczny – wszystko miało swoje miejsce. Ale ta koperta wyglądała inaczej: gruba, z jakimś logo i pieczątką.

Nie mogłam przestać o niej myśleć przez cały dzień. Nawet gdy Ola wybierała wzór tatuażu i śmiała się z mojej nieporadności, myślami byłam w domu. Co tata ukrywał? Dlaczego był taki spięty?

Wieczorem nie wytrzymałam. Gdy rodzice oglądali telewizję, wymknęłam się do salonu i zaczęłam szukać koperty. Znalazłam ją szybko – była podpisana imieniem mojego ojca i nazwiskiem… którego nie znałam. „Janusz Nowicki” – przeczytałam szeptem. Przez chwilę myślałam, że to pomyłka. Ale potem zobaczyłam zdjęcie: tata z jakąś kobietą i chłopcem w moim wieku.

Serce mi waliło jak oszalałe. Przez głowę przelatywały mi najgorsze scenariusze: może tata ma drugą rodzinę? Może mnie okłamywał całe życie? Wróciłam do pokoju i całą noc nie mogłam zasnąć.

Następnego dnia nie wytrzymałam i zapytałam mamę:

– Mamo… czy tata kiedyś… miał inną rodzinę?

Mama spojrzała na mnie zaskoczona, potem jej twarz stężała.

– Skąd ci to przyszło do głowy?

– Znalazłam zdjęcie… Tata z jakąś kobietą i chłopcem…

Mama przez chwilę milczała, a potem westchnęła ciężko.

– To było dawno temu, zanim się poznaliśmy. Twój tata popełnił błąd… Ale to nie jest twoja sprawa.

Ale dla mnie to była moja sprawa. Przez kolejne dni czułam się jak intruz we własnym domu. Tata unikał mojego wzroku, mama chodziła spięta. W końcu nie wytrzymałam.

– Tato! – wybuchłam podczas kolacji. – Dlaczego mnie okłamywałeś?

Tata odłożył widelec i spojrzał na mnie smutno.

– Zuzka… Chciałem ci oszczędzić bólu. Popełniłem błąd wiele lat temu. Miałem syna… Ale jego matka wyjechała za granicę i zerwała kontakt.

Poczułam się zdradzona. Jak mógł mi o tym nie powiedzieć? Przecież miałam brata! Przez kilka dni nie odzywałam się do taty. W szkole byłam rozkojarzona, Ola próbowała mnie pocieszyć, ale nic nie pomagało.

W końcu zebrałam się na odwagę i napisałam do chłopaka ze zdjęcia – znalazłam go przez media społecznościowe. Odpisał szybko: „Cześć, jestem Kuba. Też długo nic nie wiedziałem o tobie.” Umówiliśmy się na spotkanie w kawiarni niedaleko galerii handlowej.

Kuba okazał się zupełnie inny niż sobie wyobrażałam – był otwarty, zabawny, miał ten sam śmiech co tata. Rozmawialiśmy godzinami o wszystkim: o dzieciństwie, o marzeniach, o tym, jak to jest dorastać bez ojca.

Po powrocie do domu długo siedziałam w swoim pokoju. W końcu przyszli rodzice.

– Zuzka… przepraszam – powiedział tata cicho. – Bałem się twojej reakcji. Bałem się, że mnie znienawidzisz.

Patrzyłam na niego długo. Widziałam w jego oczach strach i żal.

– Każdy ma prawo do pomyłki – powiedziałam w końcu. – Ale musisz być ze mną szczery.

Od tamtej pory wiele się zmieniło. Spotykam się z Kubą regularnie, powoli budujemy relację. Rodzice też zaczęli ze sobą więcej rozmawiać – czasem kłócą się głośniej niż zwykle, ale przynajmniej są szczerzy.

Czasem zastanawiam się: czy gdybym wtedy nie wróciła do domu po zmianę ubrania, wszystko byłoby inaczej? Czy lepiej żyć w błogiej nieświadomości czy znać prawdę, nawet jeśli boli? Może każdy z nas zasługuje na drugą szansę – tylko czy potrafimy ją dać?