Wigilia, która rozdarła naszą rodzinę – czy można wybaczyć słowa wypowiedziane przy świątecznym stole?
– Naprawdę musimy to robić tutaj? – usłyszałam głos Agaty, żony mojego brata, zanim jeszcze zdążyłam zdjąć płaszcz. Stała w kuchni, z rękami opartymi o blat, a jej twarz była napięta jak struna.
Mój brat, Tomek, próbował ją uciszyć wzrokiem, ale ona tylko westchnęła i odwróciła się do okna. Mama, która przyszła z nami, udawała, że nie słyszy. Tata poprawiał szalik, jakby to miało mu pomóc zniknąć. Ja stałam w przedpokoju, z prezentami w rękach, i czułam, jak w gardle rośnie mi gula.
Zawsze świętowaliśmy w domu rodziców. Mama piekła makowiec, tata rozstawiał stół, a ja z Tomkiem kłóciliśmy się o to, kto będzie kroił karpia. Ale w tym roku wszystko miało być inaczej. Tomek zadzwonił dwa tygodnie wcześniej:
– Chcemy z Agatą zaprosić was do nas. Chcemy spróbować czegoś nowego, wiesz, własna Wigilia, własne tradycje.
Wtedy nie wiedziałam, że „chcemy” oznacza „ja chcę, a ona nie”.
W salonie pachniało choinką, ale atmosfera była ciężka. Agata nakrywała stół w milczeniu, a jej ruchy były szybkie, nerwowe. Mama próbowała zagadywać:
– Agatko, może pomóc ci z barszczem?
– Poradzę sobie – odpowiedziała chłodno. – Wszystko już gotowe.
Tomek próbował rozładować napięcie:
– No, to może kolęda na początek? – zaproponował, ale nikt nie podjął tematu.
Usiedliśmy do stołu. Opłatek leżał na talerzyku, ale nikt nie miał odwagi go podnieść. W końcu mama zaczęła:
– Kochani, życzę wam zdrowia, spokoju i… – głos jej się załamał. – I żebyśmy zawsze byli razem.
Agata spojrzała na nią z ironią:
– No właśnie, zawsze razem. Nawet wtedy, gdy ktoś nie chce.
Tomek ścisnął jej dłoń pod stołem, ale ona wyrwała rękę. Tata chrząknął i spojrzał na mnie, jakby szukał ratunku. Ja czułam, że zaraz wybuchnę płaczem.
Przez chwilę jedliśmy w milczeniu. Barszcz był pyszny, ale nikt nie chwalił. W końcu mama nie wytrzymała:
– Agatko, wiem, że to dla ciebie trudne, ale święta są raz w roku. Może moglibyśmy… –
– Może moglibyście zrozumieć, że ja nie chcę tu nikogo! – przerwała jej Agata. – To jest mój dom, moje święta. Mam dość tego, że wszystko musi być po waszemu!
Tomek zerwał się z krzesła:
– Agata, przestań! To moja rodzina!
– A ja? – krzyknęła. – Ja się nie liczę? Zawsze jestem na drugim miejscu!
Mama zaczęła płakać. Tata wstał i bez słowa wyszedł do przedpokoju. Ja siedziałam jak sparaliżowana. W głowie miałam tylko jedno pytanie: jak to się stało, że nasza rodzina rozpadła się przy świątecznym stole?
Tomek próbował ratować sytuację:
– Przepraszam was wszystkich. To nie tak miało wyglądać.
Ale było już za późno. Agata wybiegła do sypialni, trzaskając drzwiami. Mama wstała, otarła łzy i powiedziała cicho:
– Chodźmy już, dzieci.
Wyszliśmy w ciszy. Na klatce schodowej mama szlochała, a tata milczał. Ja czułam się rozdarta – kochałam brata, ale nie mogłam znieść tego, jak potraktowała nas jego żona.
Przez kolejne dni nie odbierał telefonu. Mama nie spała po nocach, tata zamknął się w sobie. W końcu napisałam do Tomka wiadomość:
– Tęsknię za tobą. Nie chcę, żebyśmy się tak rozstali.
Odpisał dopiero po tygodniu:
– Przepraszam. Agata nie chce mieć z wami kontaktu. Nie wiem, co robić.
Minęły miesiące. Mama próbowała dzwonić, ale Agata nie pozwalała Tomkowi rozmawiać. Tata przestał mówić o synu. Ja czułam się, jakby ktoś wyrwał mi kawałek serca.
W końcu spotkałam Tomka przypadkiem na ulicy. Był chudy, zmęczony, miał podkrążone oczy.
– Tomek… – zaczęłam niepewnie.
– Przepraszam – powiedział tylko. – Nie umiem tego naprawić.
Objęłam go. Płakał. Ja też płakałam. Ludzie patrzyli na nas dziwnie, ale nie obchodziło mnie to.
Dziś minął rok od tamtej Wigilii. Nie widzieliśmy się już razem przy stole. Mama postarzała się o dziesięć lat, tata zamknął się w swoim świecie. Ja wciąż próbuję zrozumieć Agatę – czy naprawdę tak bardzo nas nienawidziła? Czy może czuła się zagrożona, niewidzialna w naszej rodzinie?
Czasem myślę, że jedna rozmowa mogłaby wszystko zmienić. Ale czy można wybaczyć słowa wypowiedziane w gniewie? Czy rodzina to coś, co można odbudować po takiej Wigilii?
Może wy też mieliście kiedyś święta, które wszystko zmieniły? Czy warto walczyć o relacje, nawet jeśli druga strona nie chce?