Córka poprosiła mnie, żebym zaopiekowała się wnukiem, gdy trafiła do szpitala. Odkryłam rodzinne sekrety, które zmieniły wszystko

– Mamo, musisz mi pomóc. – Głos Agnieszki drżał, a jej oczy były czerwone od płaczu. Stała w kuchni, ściskając w dłoniach kubek z herbatą, jakby to była ostatnia rzecz, która trzyma ją przy życiu. – Muszę iść do szpitala. Nie wiem na jak długo. Zostawisz się z Kubusiem?

Zgodziłam się bez wahania. Przecież jestem jego babcią. Ale kiedy drzwi zamknęły się za Agnieszką, poczułam niepokój, którego nie potrafiłam nazwać. Kubuś miał cztery lata, był żywym srebrem, a ja – choć kochałam go nad życie – czułam się coraz bardziej zmęczona. Mimo to starałam się nie okazywać słabości.

Pierwszy dzień minął spokojnie. Kubuś bawił się samochodzikami, a ja gotowałam rosół, który zawsze lubił. Wieczorem zadzwonił telefon. To był Tomek, mąż Agnieszki.

– Mamo, jak tam Kubuś? – zapytał beznamiętnie.
– Wszystko dobrze. A co z Agnieszką? – zapytałam.
– Lekarze jeszcze nie wiedzą, co jej jest. Może zostanie dłużej.

W jego głosie wyczułam chłód. Od miesięcy między nimi coś wisiało w powietrzu, ale nigdy nie chciała mi powiedzieć, o co chodzi.

Drugiego dnia Kubuś zaczął płakać bez powodu. – Chcę do mamy! – krzyczał, rzucając się na podłogę.
Próbowałam go uspokoić, przytulić, ale odpychał mnie. W końcu zasnął wyczerpany płaczem.

Wieczorem przeglądałam rzeczy Agnieszki w poszukiwaniu jej piżamy dla szpitala. W szufladzie znalazłam kopertę z napisem: „Dla mamy – jeśli coś mi się stanie”. Zamarłam. Ręce mi się trzęsły, gdy ją otwierałam.

„Mamo,
Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że nie mogłam już dłużej udawać. Tomek mnie zdradzał od miesięcy. Próbowałam to ukryć przed Kubusiem i przed Tobą, ale nie daję już rady. Jestem wykończona psychicznie i fizycznie. Proszę Cię tylko o jedno: zaopiekuj się Kubusiem, jeśli mnie zabraknie.”

Serce waliło mi jak młotem. Nie mogłam uwierzyć, że moja córka tak cierpiała i niczego nie zauważyłam. Przypomniałam sobie wszystkie nasze rozmowy – jej wymuszone uśmiechy, unikanie tematu Tomka, nagłe wybuchy płaczu bez powodu.

Następnego dnia Tomek przyszedł po rzeczy Agnieszki. Wpuściłam go do mieszkania.
– Wiedziałaś o wszystkim? – zapytałam bez ogródek.
Zbladł. – O czym?
– O twojej zdradzie.
Zamilkł na chwilę, po czym spuścił głowę.
– To nie tak…
– Jak to nie tak? Zostawiłeś ją samą z tym wszystkim! – krzyknęłam przez łzy.
– Mamo… Ja… Ja też byłem zmęczony…
Nie chciałam go słuchać. Wyrzuciłam go z mieszkania.

Wieczorem zadzwoniła Agnieszka ze szpitala.
– Mamo… Przepraszam, że cię w to wszystko wciągnęłam.
– Kochanie, dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
– Bałam się twojej reakcji. Zawsze mówiłaś, że rodzina jest najważniejsza i trzeba walczyć do końca…
Poczułam się winna. Czy to ja nauczyłam ją tłumić własne emocje i cierpieć w milczeniu?

Kubuś coraz częściej pytał o mamę. Próbowałam mu tłumaczyć, że mama wróci, ale sama w to nie wierzyłam. Patrzyłam na niego i widziałam w jego oczach ten sam smutek, który widziałam u Agnieszki.

Czwartego dnia przyszła sąsiadka, pani Zosia.
– Słyszałam, że Agnieszka jest w szpitalu…
– Tak…
– Wiesz… Tomek często przychodził do niej wieczorami… Ale ostatnio widziałam go z inną kobietą…
Poczułam gniew i bezsilność jednocześnie.

Wieczorem usiadłam przy stole i zaczęłam pisać do Agnieszki list:
„Kochana córko,
Przepraszam cię za wszystko, czego nie zauważyłam. Za to, że wymagałam od ciebie siły wtedy, gdy powinnaś była dostać wsparcie…”

Kiedy Agnieszka wróciła ze szpitala po tygodniu, była jeszcze słabsza niż wcześniej. Przytuliła Kubusia i rozpłakała się na moich ramionach.
– Mamo… Nie wiem, co dalej robić…
– Jesteśmy razem. Poradzimy sobie – odpowiedziałam drżącym głosem.

Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Musiałam nauczyć się być wsparciem dla córki i wnuka, a nie tylko surową matką wymagającą poświęcenia dla rodziny za wszelką cenę.

Czasem patrzę na Agnieszkę i zastanawiam się: czy naprawdę znałam własną córkę? Ile jeszcze tajemnic kryje nasze życie rodzinne? Czy można naprawić błędy przeszłości?