Dziesięć lat później: Gdy Jakub wrócił znikąd, mój świat znów się zawalił

— Mamo, ktoś stoi pod drzwiami — głos Oliwii drżał, choć starała się brzmieć odważnie. Była już nastolatką, ale w jej oczach widziałam cień tej małej dziewczynki, którą musiałam nauczyć żyć bez ojca. Zerknęłam przez wizjer. Stał tam. Jakub. Dziesięć lat nieobecności, a on wyglądał tak samo — tylko oczy miał inne, jakby głębsze, ciemniejsze, pełne czegoś, czego nie umiałam nazwać.

Otworzyłam drzwi. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. W powietrzu wisiała cisza tak gęsta, że niemal czułam jej ciężar na piersi.

— Cześć, Aniu — powiedział cicho. Jego głos był znajomy i obcy jednocześnie.

Nie odpowiedziałam. Nie mogłam. W mojej głowie kłębiły się pytania: Gdzie byłeś? Dlaczego nas zostawiłeś? Czy wiesz, jak bardzo nas skrzywdziłeś?

Za moimi plecami pojawił się Tomek. Miał wtedy jedenaście lat, dziś już dorosły chłopak. Spojrzał na Jakuba z chłodną obojętnością.

— Czego chcesz? — zapytał bez ogródek.

Jakub przełknął ślinę. — Chciałem… porozmawiać. Z wami wszystkimi.

Zamknęłam oczy na sekundę. Przez tyle lat wyobrażałam sobie ten moment — jego powrót. Czasem śniłam, że wraca i wszystko jest jak dawniej. Innym razem budziłam się zlana potem, przeklinając go za to, co nam zrobił.

Wpuściłam go do środka. Usiadł na brzegu kanapy, jakby bał się zostawić po sobie ślad. Oliwia usiadła naprzeciwko niego, Tomek oparł się o framugę drzwi do kuchni.

— Dlaczego? — zapytałam w końcu. Głos mi się załamał.

Jakub spuścił wzrok. — Nie wiem, czy potrafię to wyjaśnić… Wtedy wszystko mnie przerosło. Praca, długi… Czułem się jak w pułapce. Myślałem, że jeśli odejdę, uratuję was przed sobą.

Prychnęłam z niedowierzaniem. — Uratujesz? Zostawiając nas bez słowa? Bez pieniędzy? Bez ojca?

Oliwia zaczęła płakać cicho. Tomek zacisnął pięści.

— Próbowałem wrócić… wiele razy — mówił dalej Jakub. — Ale bałem się. Wstydziłem się tego, co zrobiłem.

Przez chwilę nikt się nie odzywał. Widziałam w oczach dzieci ból i gniew. Przez te lata nauczyliśmy się żyć bez niego — ale czy naprawdę pogodziliśmy się z jego odejściem?

Wieczorem siedziałam sama w kuchni. Przypominałam sobie pierwsze miesiące po jego zniknięciu: telefony na policję, rozpaczliwe próby dowiedzenia się czegokolwiek, rozmowy z sąsiadami pełne współczucia i plotek. Potem przyszła codzienność: praca na dwa etaty, nieprzespane noce, łzy ukrywane przed dziećmi.

Mama powtarzała: „Musisz być silna dla nich”. Ale ja byłam zmęczona tą siłą. Czasem chciałam po prostu zniknąć tak jak on.

Jakub został na noc w pokoju Tomka — nie chciałam go wyrzucać na ulicę, choć każda minuta jego obecności bolała mnie fizycznie. Słyszałam przez ścianę ich rozmowę:

— Dlaczego nie napisałeś choćby listu? — pytał Tomek cicho.

— Bałem się, że mnie znienawidzicie — odpowiedział Jakub.

— Myślisz, że przez to cię pokochamy?

Rano Jakub zaproponował śniadanie. Smażył jajecznicę tak jak dawniej, ale nikt nie miał apetytu. Oliwia patrzyła w talerz, Tomek wyszedł bez słowa do pracy.

— Aniu… — zaczął Jakub niepewnie. — Wiem, że nie zasługuję na drugą szansę. Ale chciałbym spróbować naprawić to, co zepsułem.

Spojrzałam na niego długo. Widziałam zmarszczki wokół oczu, siwe włosy na skroniach. Był innym człowiekiem niż ten chłopak, którego kiedyś pokochałam.

— Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć — powiedziałam szczerze. — Ale dzieci… one mają prawo do własnej decyzji.

Przez kolejne dni Jakub próbował odzyskać ich zaufanie: pomagał w domu, rozmawiał z Oliwią o jej studiach, pytał Tomka o pracę w warsztacie samochodowym. Ale między nimi była przepaść lat i niewypowiedzianych słów.

Pewnego wieczoru przyszła do mnie sąsiadka Basia.

— Słyszałam, że Jakub wrócił… I co teraz?

Wzruszyłam ramionami.

— Sama nie wiem… Czasem myślę, że lepiej by było, gdyby nigdy nie wrócił. Ale potem patrzę na dzieci i widzę w nich tęsknotę za ojcem.

Basia pokiwała głową ze zrozumieniem.

— Ludzie gadają różne rzeczy… Ale tylko ty wiesz, co czujesz naprawdę.

Tej nocy długo nie mogłam zasnąć. Wspomnienia wracały falami: pierwsza randka z Jakubem nad Wisłą; narodziny Oliwii; śmiech Tomka w ogrodzie; potem nagła pustka po jego odejściu; samotne święta; pierwsza Wigilia bez niego…

Rano znalazłam list na stole:

„Aniu,
Nie wiem, czy kiedykolwiek mi wybaczysz. Chciałem tylko powiedzieć, że żałuję każdego dnia bez was. Jeśli pozwolisz mi zostać — będę próbował naprawić wszystko do końca życia.”

Zacisnęłam list w dłoni i poczułam łzy pod powiekami. Przez tyle lat budowałam wokół siebie mur z gniewu i żalu. Teraz musiałam zdecydować: czy pozwolę mu go zburzyć?

Wieczorem usiedliśmy wszyscy razem przy stole. Tomek odezwał się pierwszy:

— Nie wiem, czy ci wybaczę… Ale chcę spróbować cię poznać na nowo.

Oliwia skinęła głową przez łzy.

Spojrzałam na Jakuba i poczułam ciężar decyzji spadający na moje barki.

Czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy warto dawać drugą szansę komuś, kto raz już odszedł? A może czasem trzeba po prostu pozwolić sobie na szczerość wobec własnych uczuć?

Może wy też kiedyś musieliście wybierać między gniewem a przebaczeniem? Co byście zrobili na moim miejscu?