„Co roku rodzina męża psuje mu urodziny, a ja haruję w kuchni – w tym roku postanowiłam to zmienić, ale wszystko wymknęło się spod kontroli”

– Znowu? – szepnęłam do siebie, patrząc na telefon, na którym wyświetliła się wiadomość od teściowej: „Będziemy dziś o 16. Cała rodzina się cieszy!”

To był już piąty rok z rzędu. Piąty rok, kiedy w dniu urodzin Tomka jego rodzina wpadała do nas bez zapowiedzi, a ja – zamiast świętować z mężem – spędzałam cały dzień w kuchni. Gotowałam, piekłam, sprzątałam, a oni rozsiadali się w salonie, śmiali się głośno i nawet nie pytali, czy pomóc. Zawsze miałam nadzieję, że może tym razem ktoś przyniesie choćby ciasto albo sałatkę. Ale nie – przychodzili z pustymi rękami i oczekiwaniami.

W zeszłym roku płakałam w łazience, kiedy teściowa skomentowała moje pierogi: „No, może być, ale u nas w domu robiło się je inaczej.” Tomek wtedy nawet nie zauważył mojej nieobecności przy stole. Był zajęty rozmową z bratem o nowym samochodzie.

W tym roku postanowiłam: dość. Nie będę już niewidzialną kucharką. Nie będę udawać, że wszystko jest w porządku. Przez tydzień powtarzałam sobie w myślach: „Nie przygotujesz niczego. Nie dasz się wykorzystać.”

Kiedy Tomek wrócił z pracy dzień przed swoimi urodzinami, powiedziałam mu prosto z mostu:

– Słuchaj, jutro nie gotuję. Jeśli twoja rodzina przyjdzie, zamawiamy pizzę albo każdy przynosi coś od siebie. Mam dość harówki.

Spojrzał na mnie zaskoczony:

– Ale jak to? Przecież zawsze robisz te twoje pyszne ciasta…

– Właśnie. Zawsze JA robię. A potem nawet nie mam czasu usiąść z wami przy stole.

Westchnął ciężko i wzruszył ramionami:

– Dobra, powiem im.

Ale nie powiedział. Oczywiście, że nie powiedział.

Następnego dnia o 16:05 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam całą ferajnę: teściowa z teściem, szwagierka z mężem i dwójką dzieci, szwagier z narzeczoną. Wszyscy uśmiechnięci, rozgadani – i wszyscy z pustymi rękami.

– No cześć! – wykrzyknęła teściowa, całując mnie w policzek. – Ale pięknie pachnie! Co dziś przygotowałaś?

– Nic – odpowiedziałam spokojnie. – Dziś świętujemy inaczej. Zamówiłam pizzę dla wszystkich.

Zapadła cisza. Teściowa spojrzała na mnie jakbym właśnie ogłosiła koniec świata.

– Pizzę? Na urodziny Tomka?

– Tak. Chciałam też zaproponować, żeby każdy przyniósł coś od siebie…

– Ale my nie wiedzieliśmy! – przerwała mi szwagierka. – Zawsze wszystko organizujesz…

Widziałam kątem oka, jak Tomek spuszcza wzrok i udaje, że szuka czegoś na stole.

Dzieci zaczęły marudzić:

– A gdzie ciasto? Ciocia zawsze robi sernik!

Poczułam gulę w gardle. Przez chwilę miałam ochotę przeprosić wszystkich i pobiec do kuchni, żeby upiec ten cholerny sernik. Ale nie zrobiłam tego.

Usiedliśmy przy stole. Pizza przyszła po pół godzinie. Rozmowy były sztywne, atmosfera napięta. Teściowa co chwilę wzdychała i rzucała wymowne spojrzenia Tomkowi:

– No cóż… Czasy się zmieniają…

Po kolacji wszyscy szybko się zebrali. Nikt nie zaproponował pomocy przy sprzątaniu. Nikt nie podziękował za gościnę.

Kiedy zamknęły się za nimi drzwi, Tomek spojrzał na mnie z wyrzutem:

– Musiałaś tak to rozegrać? Wszyscy byli rozczarowani.

Poczułam jak łzy napływają mi do oczu:

– A ja? Ja nigdy nie jestem rozczarowana? Czy ktoś kiedyś zapytał mnie, czy mam ochotę gotować dla dziesięciu osób?

Tomek milczał przez dłuższą chwilę.

– Może trzeba było im wcześniej powiedzieć…

– Miałeś im powiedzieć! – wybuchłam. – Ale jak zwykle wszystko spadło na mnie.

Przez kolejne dni atmosfera w domu była lodowata. Teściowa zadzwoniła do Tomka i powiedziała mu, że „nie poznaje już tej dziewczyny, którą kiedyś tak lubiła”. Szwagierka napisała mi krótkiego SMS-a: „Mam nadzieję, że następnym razem będzie jak dawniej.”

A ja? Ja czułam się winna i jednocześnie… wolna? Po raz pierwszy od lat postawiłam granicę. Po raz pierwszy powiedziałam „nie”.

Wieczorem usiadłam sama przy kuchennym stole i patrzyłam na pustą blachę po pizzy.

Czy naprawdę jestem egoistką? Czy może po prostu zasłużyłam na to, żeby ktoś w końcu zapytał: „A czego TY chcesz?”

Czy Wy też czasem czujecie się winni tylko dlatego, że próbujecie zadbać o siebie?